wtorek, 11 grudnia 2012

Epilog .

O jeny... o.O Ja po prostu nie wierzę, że to już epilog... Łza mi się kręci w oku, a nawet spływa strumieniem... ;c Nie mam pojęcia co wam mogę powiedzieć... It all ends ♥ Zapraszam do przeczytania ostatniego już rozdziału z serii "Miłość jak róża ~ rozkwita powoli...", za który z pewnością mnie zabijecie ;)

Epilog .


Oczy Gryfonki otworzyły się szeroko, a zduszony okrzyk ugrzązł gdzieś w gardle. Nie wiedziała jak zareagować. Siedziała wpatrując się tępo w przestrzeń, nieruchomo, w jednym miejscu. Poczuła, że ktoś ją popycha. Wszyscy osobnicy na trybunach zerwali się na nogi i zaczęli uciekać przed śmiertelnymi zaklęciami. To rozbudziło nastolatkę. Powoli zaczęły do niej docierać odgłosy zbliżającej się bitwy. Ktoś wrzasnął.
- Hermionaaa! - dało się słyszeć okrzyk porywanego przez tłum chłopaka.
Zerwała się na równe nogi wyciągając różdżkę. To jest ten moment kiedy nie może się poddać. Zaczęła biec. Nie wiadomo skąd dookoła niej zaczęło pojawiać się coraz więcej śmierciożerców. Była zdruzgotana. W jednej chwili stała twarzą w twarz z zamaskowanym sługą Czarnego Pana, a w drugiej widziała przed sobą tylko włosy któregoś z jej przyjaciół. Przebiegła szybko przez błonia unikając zielonych promieni. Wpadła do zamku rozglądając się nerwowo. Jeszcze jedno mordercze zaklęcie ominęło ją o kilka milimetrów. Znalazła się na podłodze przygwożdżona do niej ciałem George'a.
- Petrificus Totalus! - wrzasnął - Nic ci nie jest?
Wyciągnął do niej dłoń. Podniosła się z ziemi i uśmiechnęła się mimowolnie.
- Dzięki.
- Nie ma za co, trzymaj się siostra. - pocałował ją w czoło. - Adios! - krzyknął i oddalił się.
- Adios! - odpowiedziała. 
Nagle coś do niej dotarło. Obejrzała się za szczerzącym się do niej bliźniakiem. "HG!" - pomyślała - "Adios - hiszpański, HG - Hermano Gemelo - Brat Bliźniak!". Wróciła z powrotem do rzeczywistości, gdy o mało co umknęła przed jaskrawym światłem. Upadła na posadzkę patrząc w szaleńcze, czarne oczy Bellatrix.
- Ty! - krzyknęła wyciągając różdżkę.
- Ojojoj... Ktoś tu jest w... Jak to mówią? Krytycznym położeniu... Hmm... Jak to zaklęcie szło? Abra Kadabra? Poczekaj... - nie skończyła. Hermiona ujrzała tylko długie blond włosy Luny i nim ogarnęła co się dzieje, musiała biec dalej.
Te skrótowe informacje nie docierały do niej. W głowie miała mętlik. Na celu miała tylko jedną rzecz. Odnaleźć GO. I w tym właśnie momencie zobaczyła burzę ognistych włosów zmierzających ku Wielkiej Sali.
- Fred! - krzyknęła.
Chłopak odwrócił się gwałtownie i z wyraźną ulgą na twarzy zaczął biec w jej stronę. Zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała go czule. Okręcili się w miejscu nie odrywając się od siebie.
- Ej, jest wojna! - upomniał ich znajomy głos czarnowłosego chłopaka.
Harry był w największym niebezpieczeństwie, a mimo to nadal walczył dla dobra ich miejsca zamieszkania, ich prawdziwego domu... ZA HOGWART! Nastolatka agresywnie przyciągnęła chłopaka do siebie.
- Miona, co ty...?
Oprzytomniał. Na wprost nich stał Voldemort. Nie wiadomo czemu krzywił się okropnie idąc w ich stronę. Dziewczyna zamknęła oczy. Ktoś wyrwał im różdżki zaklęciem. Przytulili się mocno.
- Ktoś próbuje się schować? I tak was widzę... - syknął Czarny Pan.
Hermiona poczuła koniec różdżki wycelowanej w jej policzek.
- Nadchodzi ten czasss... Najpierw rodzina i przyjaciele. Na koniec sam Potter. - zaśmiał się.
Jedna gorąca łza spłynęła po policzku dziewczyny. Jeszcze raz wciągnęła zapach perfum Freda. Cieszyła się, że w takiej chwili jest właśnie z nim.
- Kocham cię... - szepnęła.
Wtem wszystko zrobiło się ciemne. Nastolatka uchyliła jedno oko i przeciągnęła się mocno. Leżała w łóżku, starając się zatrzymać pod powiekami resztki jej magicznego snu, który jak na złość chciał się jak najszybciej od niej uwolnić. Zrezygnowana przetarła w końcu zaspane oczy i podniosła się z kanapy. Włożyła miękkie kapcie i powędrowała do biurka. Zjadła czekoladkę i uśmiechnęła się na widok mugolskiego zdjęcia rodzinki Weasley'ów, z którego szczerzyła się do niej znajoma ruda postać. To już dzisiaj. Zobaczy wszystkich. Ginny, Rona, Freda, George'a, Percy'ego, oczywiście nie zapominając o Harry'm!  Rozpromieniona tą myślą ubrała się i zbiegła po schodach na śniadanie. Przed wyjazdem jeszcze raz przejrzała zawartość kufra. Stojąc już na peronie, wdychając zapach pary z lokomotywy, szukała w tłumie znajomych czupryn. Jako pierwszy wpadł jej w oczy szelmowski uśmiech, pewnego znajomego młodzieńca.
- Ten rok będzie naprawdę niesamowity... - mruknęła do siebie.

~ Hermiona .

Zabijajcie <33 
Nie ma to jak wtedy, gdy cała historia okazuje się tylko snem :33 Taaaak, ja też was kocham :D
Postanowione - kolejny blog będzie o młodej Bellatrix. Później wstawię wam linka, a na razie... Muszę wam powiedzieć, że was strasznie kocham!  Dziękuję wam za tyle odwiedzin i komentarzy - nie spodziewałam się. Jesteście niesamowici! Jak ja was kocham <33 Powtarzam się, ale siedzę i płaczę. Będę tęsknić. Za wami wszystkimi, za Fredem i Hermioną... Moim pierwszym, w pełni skończonym opowiadaniem *.* Kocham was... <znowu> Dziękuję .



poniedziałek, 10 grudnia 2012

XXXII ~ "Najgorsze miało dopiero się zacząć."

No witajcie <3 Jejku jak szybko nowy rozdział *.* Sama się tego nie spodziewałam ;D Trochę szkoda mi, że nie komentuje tyle osób ile ostatnio, ale cieszę się frekwencją ;DD No co by tu powiedzieć...? Ostatni rozdział przed epilogiem <3 Zapraszam serdecznie ! :*


XXXII ~ "Najgorsze miało dopiero się zacząć."


Minęło kilka tygodni. Hermiona ze sto razy przemierzyła już bibliotekę, ale nic nie wskazywało na to, że rzekomy "H" zostawił jakąś kolejną wiadomość. Po kilkugodzinnych, mozolnych poszukiwaniach i po kilku już ogromnych zawodach na twarzy, z przykrością stwierdziła, że nie ma żadnych wskazówek, a może nawet nie ma już tego całego "H", po kilku minutach kalkulowania przyznała, że owy "H" mógł wcale nie istnieć i ktoś po prostu sobie z niej żartował. Z takim nastawieniem powróciła do swoich codziennych czynności, jakimi było głównie czytanie książek i delektowanie się chwilami z dopiero co zyskanym chłopakiem. Siedziała właśnie na jego kolanach w swojej sypialni. Jak dostał się do ich dormitorium? Nie chciał zdradzić, ale co poradzić - uparty jak osioł, nigdy nie ustępował. Śmiali się wniebogłosy...
- Powiedz to jeszcze raz! - jęknęła.
- Nie...
- No powiedz!
- No nie...
- No prooooooszę!
- Nie!
- Dlaczego?
- Bo nie.
- Obrażam się.
- No weeeź...
- To powiedz!
- Wybacz, ale moje oplute przez Freda czoło nie zniesie już więcej męczącego widoku twojej ślimaczej facjatki, Weasley. - prychnął głosem Malfoya.
Nastolatka wybuchnęła bardzo serdecznym chichotem opadając na oparcie fotela.
- Co za kretyn - jak mógł tak do ciebie powiedzieć?
- Pytaj się ślimaczej mordki, a nie mnie...
- To ty masz ślimaczą mordkę.
- No dzięki...
- Oj, no nie w tym sensie! - rzuciła w niego poduszką. - Ja kocham twoją ślimaczą mordkę... - szepnęła i pocałowała go czule.
Uśmiechnął się i objął ją w pasie. Siedzieliby tak i siedzieli gdyby nie tupot stóp rozlegający się tuż za drzwiami. Ktoś zastukał głośno w drzwi.
- Zamknięte. Hermiona jesteś tam?! Hermiona... - głos Parvati niósł się po pokoju wspólnym.
Szatynka zeskoczyła z kolan chłopaka i podbiegła do wejścia.
- Yyy... Tak! Ale... Ale... Nie wchodźcie! Bo... Bo... Bo jestem w bieliźnie.
- Oj chciałbym. - westchnął Fred, ale za nim kolejna poduszka zdążyła do niego dolecieć - zniknął za oknem. Herma przestraszyła się i podbiegła do parapetu. Jak później się okazało, czarodziej odleciał bezpiecznie na miotle w stronę błoni. Dziewczyna otworzyła zaryglowane drzwi i uśmiechnęła się słodko do współlokatorek.
- Szybko się ubierasz... - Mruknęła Lavender mijając Mionę w przejściu.
- Tooo... Nie obrazicie się jak pójdę już na obiad?
- Obiad jest przesunięty młoda damo. - rzekła poważnie bliźniaczka, a dziewczyna otworzyła szeroko oczy.
Czarnowłosa wyciągnęła do niej miotełkę do kurzu i wskazała książki, sama podniosła miotłę, a krzywiącej się blondynie wcisnęła w ręce płyn do mycia okien.
- Wielkie ostatnio-zadaniowo-trójmagiczniowe-sprzątanie! - zaświergotała.
Hermiona i Lav wymieniły znaczące spojrzenia.
- A nie mogłabyś sama...?
- Nie nie mogłabym. - odparła stanowczo.
Widząc, że nie ma co dalej dyskutować powłóczyła nogami do komody. Najpierw opróżniła i dokładnie wytarła pierwszą górną półkę, potem środkową, a na końcu trzecią. Otarła pot z czoła znalezioną przez siebie chusteczką. Wyszczerzyła zęby zadowolona z efektów swojej pracy, kiedy nagle coś ją oświeciło. Rzuciła się na łóżko i uniosła gwałtownie poduszkę, z poszewki wygrzebała dwa listy od "H". Przebiegła po pergaminie wzrokiem. "Weź chusteczkę z trzeciej półki i leć w świat" - serce zabiło jej mocniej. Podskoczyła w miejscu i okręciła się na pięcie. Na białym płótnie wyszyte były słowa:

"Jesteśmy tak blisko, a tak daleko,
Wiesz niby wszystko, a jednak nic.
Kolejnej wskazówki szukaj nad rzeką,
Tam gdzie z ręki je stado orlic ~ HG"

Do literki "H" dołączyło jeszcze "G" teraz niczego już nie była pewna. Wstała tylko, zarzuciła na siebie sweter i ruszyła nad rzekę na błoniach. Był to niewielki wprawdzie strumyk koło jeziora, gdzie zazwyczaj Hagrid dokarmiał groźne, nieoswojone ptaki, kilka z nich krążyło nad jej głową. Było to miejsce zapomniane, zaniedbane. Jednak miało w sobie coś magicznego. W powierzchni wody odbijało się niebo, a dookoła biegły rozchichotane śmieszki pospolite. Małe skrzaty uwielbiające przeszkadzać wszystkim dookoła.
- Haha, zobacz Słonko kto tam siedzi!
- Widzę kręconowłosą więc niech słucha!
- Był tu chłopak, bardzo biedził!
- Rozbolały mnie aż ucha!
- Mówił coś o tajemnicach!
- Ukrywanych w strasznym lesie!
- Tą dziewczynie zje diablica!
- Jeśli ją coś tam poniesie!
Rozległ się donośny rechot, a po dwóch małych stworkach nie było już śladu. Hermiona wysiliła umysł. Czy to miała być kolejna wskazówka? 
- Głupi 'HG' nie mógłby się w końcu ujawnić?! - krzyknęła.
- Najwyraźniej nie może... - tuż za nią rozległ się skrzek.
Odwróciła się szybko gotowa wyciągnąć różdżkę, ale piszczącym stworzeniem okazał się tylko Zgredek. Położył przed nią paczkę i uciekając w popłochu przed pytaniami, zniknął w zaroślach. Nastolatka była skołowana. Sięgnęła po pudełko i zerwała brązowy papier. "Notatnik" - pomyślała na widok starej księgi, postanowiła jednak być ostrożna.Wciąż pamiętała o Ginny i dzienniku Riddle'a. Otworzyła go pomału, gdzie na pierwszej stronie widniał przyczepiony czarami list.

"I ostatnia już wiadomość.
Przekazuję ci ten notes.
Miej mnie zawsze w swej pamięci.
Kończymy korespondencję.
Mam nadzieję, że poczytasz
I nie będziesz krzyczeć wiecznie.
On chciał tylko tobie pomóc,
On miał dobre swe intencje.
Nie rymuje się to wcale.
Bo już na tym nie zależy.
Mam nadzieję, że pomogłem.
I nagroda się należy :D 
Adios! ~ HG"

Jaka znowu nagroda?! Ale nastolatka nie przejmowała się już listem tylko szybko wertowała strony notesu, jak się okazało, swojego chłopaka. Siedziała tam do wieczora. Już prawie zapomniała, że jutro ostatnie zadanie turnieju przed wakacjami. Oczy zaszły jej łzami, wyrwała kilka stron i pobiegła w stronę zamku.

"No tak, już robi się mroźno, a my z George'm znowu siedzimy w tym głupim lesie. Chciałem wziąć Mionę, ale coś nam nie wyszło. Zwiała, a Hagrid nas nakrył. Dumbledore chce żebyśmy znowu szpiegowali utajnionych śmierciożerców. Niech się cieszy, że nie wie, że wiemy o jego układzie ze Snape'm, w który jest zamieszana moja siostra. Na razie milczymy. No bo - Ginny na przeszpiegach? To jakiś absurd. Mam nadzieję, że nikt nigdy w życiu nie dowie się, że o tym wiemy. Bylibyśmy zgubieni."

"Albus jednak posłał Gin na pewną śmierć, a ja go nie powstrzymałem! Nie wiem co mam robić, mam mętlik w głowie... Najgorszy brat na świecie!"

"Ginny leży opętana, wróciła z misji z Tonks. Jestem załamany, przeze mnie moja siostra może nigdy więcej nie otworzyć oczu!"

"Zabiję się jeśli wyjdzie na jaw, że wiedziałem o tym spisku i nic w związku z tym nie zrobiłem... Czy to moja wina? Tak. W dodatku Miona... Ona... Ech, nie umiem opisać tego co do niej czuję."

Takie notatki schowała pod poduszką. Nie wiedziała co zrobić... Postanowiła porozmawiać z Fredem jak najszybciej to możliwe.


- Czy to wszystko prawda? - zapytała drżącym głosem. Była 6:00 rano, siedzieli sami w pokoju wspólnym patrząc sobie w oczy. Była przerażona. Jak on mógł wiedzieć i nic nie zrobić?! Miała ochotę uderzyć go w twarz. Pokiwał wolno głową i schował buzię w dłoniach. Dziewczyna wzdrygnęła się. Wstała energicznie i pognała na górę. Nie... To niemożliwe!


Tłum wiwatował, z daleka było słychać dźwięczną melodię wygrywaną przez orkiestrę i przecudowny śpiew dziewczyn z Akademii Magii Beauxbatons. Siedziała na trybunach wpatrując się tępo w ogromny labirynt. Na krzesło obok niej opadł rudy bliźniak i uśmiechnął się do niej przyjaźnie. Chwycił jej dłoń, odsunęła ją delikatnie nadal nie patrząc w jego oczy, wiedziała, że od razu by wymiękła. Wreszcie! Wreszcie pojawiło się jasne światło! Fleur została wyciągnięta z labiryntu jak i Krum. Więc teraz... Teraz zwycięzca! Niech to będzie Harry! Niech to będzie Harry! Stanęła na krześle by lepiej widzieć wyłaniającą się z blasku świstoklika postać. Wszyscy ucichli. Na ziemi widniało martwe ciało Cedrika, nad którym pochylał się Potter. Co się stało? Nagle ten mrożący krew w żyłach wrzask.
- UCIEKAJCIE!
Tuż za zwycięzcami pojawiło się kilkadziesiąt czarnych szat... Śmierciożercy wkroczyli na teren Hogwartu, a tuż za nimi Voldemort. Najgorsze miało dopiero się zacząć.

~ Hermiona .

Dziwiliście się jak ujmę to w dwóch rozdziałach no i proszę! Macie prawie wyjaśnioną zagadkę "HG" i... no i widzicie co macie ^^ hahahhahaha - napięcie, napięcie, napięcie ♥ Wpis był dedykowany wszystkim czytelnikom, których to zainteresowało ;D Łeheheh ;* A no i jeszcze mam pytanie... Jak myślicie czy następny blog może być o... Huncwotach? :33 Nie chcę strasznie oklepanego tematu jak Dramione wybaczcie, chociaż może kiedyyyyyś <3 Piszcie w komentarzach swoje pomysły! Kocham was, do epilogu :))




niedziela, 9 grudnia 2012

XXXI ~ "Będę zawsze przy tobie..."

Poprzednia notka była chyba nawet krótsza od prologu! Przepraszam was za to! W nagrodę, mam nadzieję, że ten wpis was zadowoli. Dedykacja dla czytających <33 Zapraszam.

XXXI ~ "Będę zawsze przy tobie..."


Szatynka siedziała na ogromnym łóżku w swoim dormitorium, wertując szybko tony pergaminów. Za nic w świecie nie mogła znaleźć wypracowania dla Snape'a. "No, przecież je pisałam!". Tony papierów przelewały się nad jej głową zasypując pomagające jej w poszukiwaniach Lavender i Parvati. 
- Nie martw się, znajdzie się... - powiedziała bliźniaczka.
- No właśnie! Poza tym zgubiony przedmiot zawsze jest tam gdzie się go najmniej spodziewasz. - mruknęła blondynka.
Hermiona jak na zawołanie zeskoczyła z posłania i podbiegła do stolika w kącie, gdzie leżał zapisany starannie kawałek pergaminu. Obrzuciła spojrzeniem zabałaganiony pokój i z niewinnym uśmiechem szepnęła:
- O, tu jest.
Po ogarnięciu pomieszczenia wreszcie się uspokoiła i ruszyła do łazienki. Umyła się, rozczesała szopę na głowie, posmarowała buzię kremem, ubrała się, nałożyła trochę łagodnego, różowego cienia na powieki, użyła truskawkowych perfum, pomalowała usta słodkim błyszczykiem i uśmiechnęła się do siebie. "Jest OK". Wróciła do sypialni, gdzie pościeliła łóżko, spakowała wypracowanie i podręczniki do torby, znalazła samo-notujące pióro któregoś z Weasleyów i zeszła do pokoju wspólnego. Zastała tam uśmiechniętego od ucha do ucha Seamusa rzucającego magicznym samolocikiem w stronę Rona. Oddała rudzielcowi przedmiot do pisania i postanowiła zejść na śniadanie. Wkroczyła do wielkiej sali i szczerząc się na wszystkie strony podeszła do Freda. Dała mu buziaka w polik, przywitała się ze wszystkimi i nałożyła sobie trochę sałatki z kurczaka na talerz. Wreszcie wszystko wróciło do normy! Wreszcie wszystko jej się poukładało, nareszcie nie miała tylu zmartwień i w końcu mogła się cieszyć chwilą. Znowu jest jak dawniej, znowu... Coś ją nagle uderzyło. Fioletowa burza włosów zmierzała w kierunku stołu Ślizgonów. Zerwała się na równe nogi i pognała w tamtą stronę obrzucając przy okazji wszystkich Gryfonów sałatką. Chwyciła przyjaciółkę za ramię i odwróciła ją gwałtownie. Spojrzała w jej puste, zaczarowane eliksirem oczy.
- Ginny... Chodź ze mną.
- Nie, puszczaj! Muszę iść do Dracona... - westchnęła cicho.
- Posłuchaj mnie uważnie - ON CIĘ NIE KOCHA.
- Jak śmiesz tak mówić?! On jest całym moim światem.
- A Harry?!
- Stare zauroczenie w sławnym chłopcu.
- Malfoy nauczył cię tak gadać?
- Nawet kiedy mówisz jego imię w złości to i tak wywołuje u mnie ciarki... - zatrzepotała rzęsami.
- ZOSTAŃ TU! - warknęła i ruszyła pewnym krokiem w kierunku blondyna. - DO MNIE! - wrzasnęła na jego widok.
Z wyraźną satysfakcją podniósł się z krzesła i podszedł do wkurzonej nastolatki.
- Czego chcesz, Granger?
- To już Granger? Szybko robisz postępy... - pokręciła głową. - Daj to antidotum. - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Wiesz jaka była umowa, prawda? Dostaniesz je jak mnie pocałujesz... Czekam.
- Prędzej dostaniesz cegłą w twarz niż dostaniesz buziaka.
- Podczas Wielkanocnej przerwy jakoś nie miałaś z tym kłopotów. - mruknął.
- Zapchaj się gruzem i dawaj fiolkę. - wyciągnęła różdżkę, a on momentalnie chwycił się za marynarkę.
Jej wzrok powędrował w stronę kieszeni Ślizgona, uśmiechnęła się i schowała magiczny przedmiot.
- Chociaż z drugiej strony... Zawsze było w tobie coś takiego... - położyła mu dłoń na klatce. - Coś co zawsze mnie intrygowało...
- Co to takiego? - uśmiechnął się.
Gwałtownie szarpnęła za kieszeń z której wypadła butelka z eliksirem. Chwyciła ją i cofnęła się pospiesznie.
- Twoja głupota. - warknęła i chwytając Gin za rękę ruszyła do rodzeństwa Weasleyów.
- Szybko to załatwiłaś. - George zaśmiał się zabierając napój od czarodziejki.
Dolał go do soku i podał siostrze.
- Wypij to, to prezent od Dracona.
- Od Dracusia? - pisnęła i wypiła wszystko duszkiem.
Mlasnęła głośno i oblizała wargi uśmiechając się. Jednak jej wyraz twarzy z sekundy na sekundę stawał się coraz mniej wyraźny. Po chwili kielich wypadł jej z rąk na podłogę, a ona potrząsnęła mocno głową.
- Co... Co się stało? - zapytała patrząc z przerażeniem na swoje włosy. - Czuję jakbym miała dziurę w głowie co najmniej przez tydzień.
- Blisko. Dokładniej to cztery dni. - szepnęła Hermiona. 
- I jak się czujesz? - zapytał z troską Fred.
- Jakbym miała zwrócić ślimaki. 
Wszyscy zaczęli się śmiać. Opowiedzieli jej co się dokładnie stało.
- Wiesz... Jest tylko jeden kłopot.
- Chyba nie całowałam się z Malfoyem?! - wrzasnęła wystraszona.
- Nie... - uśmiechnęła się szatynka. - Ale zerwałaś z Harrym. 
- Co?!


Pędziła korytarzem przewracając wszystkich po drodze. Znowu. Ile razy jej się to zdarza? Cały czas tylko biega i biega. Trzeba poukładać coś w swoim życiu! Myślała tak wpadając do klasy eliksirów.
- Panna Granger, ZNOWU spóźniona. Dzięki tobie Gryffindor traci 50 punktów, proszę zostawić wypracowanie na biurku i siadać.
Zmierzyła go morderczym wzrokiem, ale wykonała jego polecenia. Spojrzała z troską na siedzącego po jej prawej stronie Harry'ego. Niepotrzebnie, po kilku sekundach zauważyła skryty uśmiech na jego twarzy i serce z literą G w środku, narysowane w rogu podręcznika. "I jest dobrze..." pomyślała krojąc odnóża pajęczaków i oddzielając trującą część od tej potrzebnej do uwarzenia eliksiru. Czuła na sobie oczy Malfoy'a. "Czego ten gamoń chce? Zaraz podejdę i obleję go miksturą." - zachichotała pod nosem wyobrażając sobie Dracona skaczącego pod sufit pod wpływem parzącego wywaru. Niestety jej wesołe wyobrażenia przerwał głos Severusa.
- Koniec czasu! Teraz przelejcie eliksiry do fiolek i zostawcie na moim biurku. Możecie wyjść.
Wykonała pospiesznie polecenie profesora i wyszła z klasy. Szła spokojnie korytarzem szukając wzrokiem ukochanego bliźniaka. "Pewnie znowu tworzy te swoje zabawki" - westchnęła i skierowała się do biblioteki. Przeszła przez próg i schyliła głowę na widok Kruma. Przypomniała jej się sytuacja z balu, zaśmiała się, myśląc teraz już tylko o turnieju trójmagicznym. Potter za niedługo przechodzi trzecie zadanie... To się porobiło. Jak szybko ten rok zleciał... Jej myśli skierowały się teraz w inną stronę. Ile razy była już w skrzydle szpitalnym? Ile razy pokłóciła się z Fredem? Ile razy ktoś o nią walczył? Ile razy płakała? Trochę tego się nazbierało... Nie minęła chwila jak zorientowała się, że wyszła z biblioteki z wypożyczoną książką. 
- "Największe wynalazki wszech czasów" - przeczytała - Zawsze spoko.
Ruszyła w kierunku pokoju wspólnego, nareszcie miała chwilę czasu dla siebie, przerwa pomiędzy lekcjami, tylko ona, kominek i książka...


Siedziała na fotelu patrząc tępo w ścianę. "Kto to zostawił?". W dłoniach trzymała skrawek pogiętej kartki, na której widniał jakiś napis...

"Witaj Hermiono, cieszę się, że w końcu trafiłaś na tę książkę... 
Wiele dni czekałem byś to przeczytała,
By w końcu ta kartka trafiła w twe ręce cała.
Istnieje coś takiego jak ludzkie sekrety.
Ma je każdy, lecz nie każdy zbiera amulety.
Coś co szczęście przynosi, pewność ochrony na zawsze.
U niektórych jest to przedmiot dla innych słowo właśnie.
Lecz nikt ci nie przekaże tylu informacji.
Tylko ja wiem co kryje twój chłopak, że nie ma racji.
Będę zawsze przy tobie.
Zawsze ci pomogę.
Więc by dowiedzieć się więcej chodź za wskazówkami,
A listy miłosne, zostaw pod żaglami. - H"

"A listy miłosne zostaw pod żaglami..." co to mogło znaczyć? Jakie sekrety? H? Co to za H? Schowała głowę w dłoniach. Zawsze gdy coś zaczyna się układać, musi się coś zepsuć, tak?! Sama nie wiedziała czy iść szukać dalszych ciekawostek. On jest jej chłopakiem, on mówi jej o wszystkim... On na pewno niczego nie ukrywa... To niemożliwe... Nagle ją olśniło. Zerwała się z krzesła i pobiegła do biblioteki. "A listy miłosne zostaw pod żaglami..." - przypomniała sobie wkraczając w dział powieści miłosnych. Epika - nic, Dramaty - nic. A może... Otworzyła pierwszą lepszą książkę z wierszami.

"Pod żaglami"
W samotni pod żaglami,
Płynąc po oceanie życia,
Szukam spokojnej przystani,
Mam długą drogę do przebycia.
Odważnie stawiam czoła,
Bijąc się z myślami,
Gdy czuję, że nie podołam,
Rozmawiam z marzeniami.
One są moją nadzieją
I silną wolą przetrwania,
Z nimi płynę śmielej,
Nie myśląc o poddaniu.

Ale żadnej informacji. Opadła na fotel stojący w rogu i westchnęła cicho. Kurz unosił się dookoła, ale nigdzie nie było śladu jakiegoś liścika. Jak pech to pech. Podniosła się, żeby odłożyć książkę i wtedy to ujrzała.

"Cichym szeptem do mnie mów,
Postaram się usłyszeć.
Przecież słowa nie uciekną,
Nie puszczasz ich na wiatr.
Mów spokojnie, przyjacielu,
Wylej potok zdań,
Niech nikt inny nie usłyszy.
Śpiewaj cicho melodię, która w sercu twym gra,
Ja tak cicho jak skowronek, zabiorę ją i ukryję,
Gdzie tylko się da.
Popłynę delikatnie na chmurze,
Wyćwierkam co myślę ci tylko do ucha.
Pomogę, przyjmę pod skrzydło,
Zwrócę uwagę na każdy okruszek,
Który ktoś bezkarnie wrzucił w twoje serce,
Który tkwi tam jak drzazga.
Jesteś mój.
- Twój?
Tak, właśnie mój.
Teraz przytul się i nie płacz.
Weź chusteczkę z trzeciej półki i leć w świat.
- Co mi to da? Gdy ciebie tam nie będzie?
Ja z Tobą będę i jestem zawsze,
Trwam przy Tobie w każdej sekundzie,
Na zawsze, nie ważne jak daleko.
Zawsze jestem z Tobą,
Pamiętaj o tym... -  H"

Jedna łza zakręciła jej się w oku. Sprawa musiała być poważna. Ktoś zamierza odkryć przed nią sekrety jej chłopaka. Nie wiedziała czy chce je znać, czy ktoś jej nie wrabia, ale jedynym wyjściem było  sięgnąć o chusteczkę z trzeciej półki i lecieć w świat, a dalej... Się zobaczy.

~ Hermiona .

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni ^^
Te wierszyki od "H" to sama pisałam ;p Łeheheh - teraz kto to jest H. Trochę namieszany rozdział, ale sama już nie wiem ^^ Wiem tylko tyle, że będzie jeszcze rozdział 32, ale 33 to już epilog będzie. Wybaczcie pomysły się kończą ;* Potem będzie jeszcze jeden blog, nie mogłabym porzucić od tak pisania. Kocham was! Pozdrawiam <33

czwartek, 6 grudnia 2012

XXX ~ "Nie wiem czy bezmyślnością nazwiesz miłość, ale jeśli tak, to masz rację - jestem bezmyślny."

10900 wyświetleń *.* Nigdy w życiu nie sądziłam, że aż tyle osób odwiedzi tego bloga <33 DZIĘKUJĘ :**
Przepraszam was bardzo za zaniedbanie pisania - brak internetu -,- Wybaczycie? 
No, skończyliśmy na Draco i jego podrywie, stwierdziliście, że mam pisać póki mam wenę, a Fred i Herma blisko są zejścia się - czego chcieć więcej? :33 Ja wiem! Mikołajkowych życzeń :DD A więc magicznych świąt kochani i zapraszam do czytania... ♥

XXX ~ "Nie wiem czy bezmyślnością nazwiesz miłość, ale jeśli tak, to masz rację - jestem bezmyślny."


Hermiona biegła korytarzem ocierając pospiesznie łzy. "Może nikt nie zauważył? Nikt tego nie widział." - wmawiała sobie w duchu. Prawda była inna. Na błonia wysypała się cała szkoła gdy usłyszała odgłos łamanej wierzby bijącej. "To się porobiło..." - pomyślała. Wpadła do łazienki jęczącej Marty i otarła twarz. Spojrzała w lustro i jednym ruchem wytarła strużkę krwi z kącika ust. Opadła na podłogę i uniosła oczy ku sufitowi. "W coś ty się wpakowała...". Westchnęła głośno i pogrążając się w smutnych myślach, starała się sobie przypomnieć, co się dokładnie stało. Było jasno, bardzo jasno... Prawie białe włosy Dracona wylądowały już na jej czole. Twarz była blisko, bardzo blisko... Nastolatka drgnęła, nie chciała go pocałować - nie mogła.. Położyła mu dłonie na ramionach chcąc go odepchnąć, ale ten wziął to za pozytywny znak i przyciągnął ją jeszcze bliżej... To wszystko co pamiętała dokładnie. Potem pod wpływem jakiegoś ciężaru upadła na ziemię, na twarz. Ostatnią rzeczą jaką mogła dokładnie wspomnieć był... rudy. Kolor rudy przeplatał się w jej myślach. Nie wiedziała co to jest. To był po prostu rudy. Coś czego podświadomie chciała? A może coś co się w danej chwili liczyło? A może zobaczyła wiewiórkę na drzewie? To chyba najbardziej prawdopodobne... 
- Co się stało?! - krzyknęła.
- Jak to co...? To ty nic nie wiesz? - z rury odpływowej jak na zawołanie wyskoczyła Marta. - Dwóch chłopców leży przez ciebie w skrzydle szpitalnym, a ty... Ty tu siedzisz i poprawiasz włosy. - prychnęła.
- Włosy? Ja... - dopiero teraz zauważyła, że z nerwów wyciągnęła szczotkę i zaczęła układać fryzurę. - Czekaj... W skrzydle?
- A ty myślałaś, że po takiej bójce, będą mogli iść na lekcje?
- Jacy chłopcy?!


15 minut potem pędziła jak na zabicie. Przewróciła Snape'a zyskując - 30 pkt. dla Gryfonów, zrzuciła Filcha z drabiny i wystraszyła Irytka. Z hukiem otworzyła drzwi do sali chorych. Jej spojrzenie padło na pierwsze łóżko z lewej. 
- Wredny potwór... - mruknęła na widok Malfoya.
Rozejrzała się gorączkowo po pomieszczeniu. Dopiero w kącie go ujrzała. Jej serce przepełniło uczucie żalu i troski. Podeszła powoli czując kolejną gorącą łzę na twarzy. Opadła na krzesło i ujęła drżącą ręką dłoń Freda. Chwilę później wybuchnęła donośnym płaczem. To... to był on. Szybko do jej oczu uderzyła ruda czupryna. Przeczesała jego włosy palcami, pochyliła się i pocałowała go w czoło.
- Jaki z ciebie kretyn... - wymamrotała do nieprzytomnego chłopaka dusząc się łzami. - Postąpić tak bezmyślnie... - spuściła wzrok
- Nie wiem czy bezmyślnością nazwiesz miłość, ale jeśli tak, to masz rację - jestem bezmyślny.
Otworzyła szeroko w oczy. Spojrzała na brudną twarz chłopaka, która z przygnębieniem mierzyła wzrokiem skrzydło szpitale. Nie wiedziała co nią kieruje, oczy zaszły jej łzami. Usiadła koło Weasley'a i ujęła jego twarz w dłonie.
- Nie strasz mnie tak więcej. - szepnęła i pocałowała go.


Ile czasu minęło? - Kto by liczył, najważniejsze, że w końcu się przełamali, w końcu mogli być razem, w końcu oboje przekonali się do tego co ich łączy. Tej magicznej chwili nic nie mogło przerwać, nic oprócz...
- Wiedziałem, że wybierzesz jego. - prychnął ktoś w kącie. - Nie masz za grosz gustu.
Nastolatka oderwała się od rozkojarzonego chłopaka.
- Pierwszy raz nie dostałeś, czego chciałeś Malfoy. I jak wrażenia?
- Jeszcze zobaczymy kto tu będzie górą... - uśmiechnął się szyderczo i odwrócił plecami.
Już wstawała, gotowa by wymierzyć idealny cios w policzek, ale ktoś chwycił ją za dłoń i pociągnął w dół.
- Nie warto... - szepnął Fred całując ją w policzek.

Tego wieczoru trudno jej było zasnąć. Patrzyła smutno w okno zastanawiając się nad sobą. Znowu była z chłopakiem marzeń, znowu mogła spokojnie oddać się w ręce Afrodyty, ale coś nie dawało jej spokoju. "Jeszcze zobaczymy kto tu będzie górą..." - co to mogło oznaczać? Czyżby Dracon znowu coś kombinował? Wiedziała tylko jedno... W życiu piękne są tylko chwile... Musiała czerpać życie garściami, chciała dotrzymać słowa, chciała po prostu być szczęśliwa...

~ Hermiona .

Brak weny i krótko, ale mam nadzieję, że ciekawie? :33 Jupilaaaa są razem *.* Zostawiam to wszystko waszej opinii, muszę nadrabiać zaległe historie na waszych blogach <33 Proszę was piszcie w komentarzach wasze adresy żebym nikogo nie pominęła! :D Będę wdzięczna... ♥ Pozdrawiam - wesołych mikołajek!