I - Wreszcie Hogwart...
- Hermiona! Hermiona! - ktoś krzyknął i z tłumu wyłoniła się rozczochrana, rudowłosa trzynastolatka. Ginny biegła przewracając po drodze przechodniów. Różowa na twarzy od wiatru rzuciła się przyjaciółce na szyję. Peron 9 i 3/4 zapełniał się powoli uczniami, a zegar na ścianie wskazywał za pięć jedenastą.
- Zdążyliście! - wydyszała szatynka uwalniając się z uścisku dziewczyny. Ze ściany w pośpiechu wybiegła cała reszta Weasley'ów. Załadowali kufry do expressu i wychylili się przez okno. Ledwie Molly zdołała przestrzec bliźniaków przed wysadzeniem biblioteki, a usłyszeli gwizd i pociąg ruszył.
- Fred, dopisz to do naszych planów na przyszłość. - George uśmiechnął się figlarsko. Hermiona skarciła go spojrzeniem. Drugi bliźniak wyszczerzył zęby i mrugnął do niej. Zdziwiło ją to na tyle, że zdołała tylko pokryć się szkarłatnym rumieńcem i zwrócić wzrok w stronę swojej książki. Nie mogła jednak skupić myśli. Czytając jedno zdanie pięć razy, zastanawiała się co to nietypowe zachowanie mogło oznaczać. Wreszcie zrezygnowana zamknęła podręcznik do transmutacji i wpatrzyła się w okno. Ciągle nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Fred się jej przygląda. Mimowolnie zwróciła wzrok w jego stronę. On jednak jak gdyby nigdy nic wertował kartki jakiegoś starego albumu, co chwila wybuchając razem z George'm przenikliwym śmiechem. Cóż, najwidoczniej tylko jej się zdawało. Po tym stwierdzeniu atmosfera trochę się rozluźniła. Po wizycie wózka ze słodyczami w ich przedziale, nie było osoby, która by się nie śmiała. Wszystko było do tego powodem : a to dymiące uszy Rona, a to Ginny rechocząca jak ropucha, Harry, któremu spuchła głowa, bliźniacy bijący się po twarzy o ostatnią czekoladową żabę i wreszcie Hermiona, która przez pół godziny nawijała jak Hiszpan. W takich nastrojach wysiedli i udali się do Wielkiej Sali.
- Ten rok będzie dla nas wyjątkowy - powiedział Dumbledore - Pełen niespodzianek : tych złych, jak i tych dobrych, ale o tym potem. Jedzcie!
Stoły pokryły się przepysznymi potrawami, a sala rozbrzmiała od braw.
- To jego pierwsza normalna przemowa! - wrzasnął Ron zabierając się za jedzenie.
___________________________________
* Po kolacji w pokoju wspólnym Gryfonów.
- Nie możecie! Ile razy mam wam powtarzać, że nie możecie?!
Fred i George spojrzeli po sobie :
- Możemy.
- Nie wiecie w co się pakujecie! To pierwszy wieczór, a wy co?!
- Hermiono, uspokój się. Harry, podaj nam mapę i pelerynę.
- Nie, Harry, nie! Czy ktoś mnie w ogóle słucha?!
- Ale wiesz, że ty też już wyszłaś tak? - bliźniacy uśmiechnęli się.
Czarodziejka rozejrzała się wkoło. Rzeczywiście stała na środku korytarza, w piżamie, przed obrazem Grubej Damy.
- Tylko was pilnować...
- A ta zawsze ma jakąś wymówkę - mruknął George.
- Idziesz, czy nie? - Fred podniósł pelerynę.
- Ale jak nas złapią...
- I za to cię kochamy... - zaśmiali się.
Wędrowali długo mrocznymi korytarzami Hogwartu. Minęli Irytka i schodek-pułapkę, przeszli obok biblioteki i ze strachem, na palcach obok gabinetu Filcha. Wreszcie trafili na błonia.
- Dokąd wy mnie właściwie ciągniecie?
- My cię ciągniemy? Sama się wprosiłaś w tą nocną eskapadę. - uśmiechnęli się.
- Czyli teraz jestem niechcianym gościem, tak?
- Hermiono, nie marudź, bo rzucimy cię hipogryfom na pożarcie jak nas odkryją... - George wywrócił oczami.
- Chyba nie idziemy do Zakazanego Lasu? - zatrzymała się, a niewidka spadła na ziemię. Fred nałożył ją z powrotem.
- Uspokój się, okej? Nie chcesz, nie idź. Podrzucimy cię do Hagrida jeśli się boisz.
- Ja się boję? Jestem odważna jak lew.
- Prawdziwa Gryfonka.
Herma zarumieniła się. Na szczęście było ciemno i żaden z bliźniaków tego nie zauważył. Szła dalej cicho, mimo wszystko kuląc się pod płachtą. Dało się już czuć jesienny chłód pod cienką piżamą. Nagle usłyszała trzask. Nie zważając na bliźniaków odwróciła się gwałtownie. Po raz kolejny zdradziła ich obecność. Ujrzała przed sobą dziwny, ciemny kształt. Coś sapało i bardzo szybko zbliżało się do nich. Krzyknęła. Zaczęła biec na oślep.
- Hermiona! Hermiona, stój! - gdzieś w oddali słyszała głosy bliźniaków, ale nie zważała na to. Wyciągnęła różdżkę, mruknęła "Lumos" i rozejrzała się. Nikogo nie było. Wnet coś złapało ją w pasie. Zaczęła się szamotać i piszczeć.
- Cholibka, spokojnie.
Otworzyła oczy i spojrzała w górę. Hagrid.
___________________________________
- Jak mogliście wymknąć się w nocy do Zakazanego Lasu?! Po co wam to było?! Po co?! I jeszcze ty Hermiono?! - McGonagall dostała szału. Bliźniacy stali z obrażonymi minami i spuszczonym wzrokiem w ziemię. - Jak wy wyglądacie! Brudni, liście we włosach, gałęzie! To nie jest gryfońska postawa!
Dziewczyna stała patrząc się na wrzeszczącą profesorkę, na Freda i Georga z twarzami jak u zbitych psów i uśmiechnęła się. "Wreszcie Hogwart..." - pomyślała.
~ Hermiona .
- Zdążyliście! - wydyszała szatynka uwalniając się z uścisku dziewczyny. Ze ściany w pośpiechu wybiegła cała reszta Weasley'ów. Załadowali kufry do expressu i wychylili się przez okno. Ledwie Molly zdołała przestrzec bliźniaków przed wysadzeniem biblioteki, a usłyszeli gwizd i pociąg ruszył.
- Fred, dopisz to do naszych planów na przyszłość. - George uśmiechnął się figlarsko. Hermiona skarciła go spojrzeniem. Drugi bliźniak wyszczerzył zęby i mrugnął do niej. Zdziwiło ją to na tyle, że zdołała tylko pokryć się szkarłatnym rumieńcem i zwrócić wzrok w stronę swojej książki. Nie mogła jednak skupić myśli. Czytając jedno zdanie pięć razy, zastanawiała się co to nietypowe zachowanie mogło oznaczać. Wreszcie zrezygnowana zamknęła podręcznik do transmutacji i wpatrzyła się w okno. Ciągle nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Fred się jej przygląda. Mimowolnie zwróciła wzrok w jego stronę. On jednak jak gdyby nigdy nic wertował kartki jakiegoś starego albumu, co chwila wybuchając razem z George'm przenikliwym śmiechem. Cóż, najwidoczniej tylko jej się zdawało. Po tym stwierdzeniu atmosfera trochę się rozluźniła. Po wizycie wózka ze słodyczami w ich przedziale, nie było osoby, która by się nie śmiała. Wszystko było do tego powodem : a to dymiące uszy Rona, a to Ginny rechocząca jak ropucha, Harry, któremu spuchła głowa, bliźniacy bijący się po twarzy o ostatnią czekoladową żabę i wreszcie Hermiona, która przez pół godziny nawijała jak Hiszpan. W takich nastrojach wysiedli i udali się do Wielkiej Sali.
- Ten rok będzie dla nas wyjątkowy - powiedział Dumbledore - Pełen niespodzianek : tych złych, jak i tych dobrych, ale o tym potem. Jedzcie!
Stoły pokryły się przepysznymi potrawami, a sala rozbrzmiała od braw.
- To jego pierwsza normalna przemowa! - wrzasnął Ron zabierając się za jedzenie.
___________________________________
* Po kolacji w pokoju wspólnym Gryfonów.
- Nie możecie! Ile razy mam wam powtarzać, że nie możecie?!
Fred i George spojrzeli po sobie :
- Możemy.
- Nie wiecie w co się pakujecie! To pierwszy wieczór, a wy co?!
- Hermiono, uspokój się. Harry, podaj nam mapę i pelerynę.
- Nie, Harry, nie! Czy ktoś mnie w ogóle słucha?!
- Ale wiesz, że ty też już wyszłaś tak? - bliźniacy uśmiechnęli się.
Czarodziejka rozejrzała się wkoło. Rzeczywiście stała na środku korytarza, w piżamie, przed obrazem Grubej Damy.
- Tylko was pilnować...
- A ta zawsze ma jakąś wymówkę - mruknął George.
- Idziesz, czy nie? - Fred podniósł pelerynę.
- Ale jak nas złapią...
- I za to cię kochamy... - zaśmiali się.
Wędrowali długo mrocznymi korytarzami Hogwartu. Minęli Irytka i schodek-pułapkę, przeszli obok biblioteki i ze strachem, na palcach obok gabinetu Filcha. Wreszcie trafili na błonia.
- Dokąd wy mnie właściwie ciągniecie?
- My cię ciągniemy? Sama się wprosiłaś w tą nocną eskapadę. - uśmiechnęli się.
- Czyli teraz jestem niechcianym gościem, tak?
- Hermiono, nie marudź, bo rzucimy cię hipogryfom na pożarcie jak nas odkryją... - George wywrócił oczami.
- Chyba nie idziemy do Zakazanego Lasu? - zatrzymała się, a niewidka spadła na ziemię. Fred nałożył ją z powrotem.
- Uspokój się, okej? Nie chcesz, nie idź. Podrzucimy cię do Hagrida jeśli się boisz.
- Ja się boję? Jestem odważna jak lew.
- Prawdziwa Gryfonka.
Herma zarumieniła się. Na szczęście było ciemno i żaden z bliźniaków tego nie zauważył. Szła dalej cicho, mimo wszystko kuląc się pod płachtą. Dało się już czuć jesienny chłód pod cienką piżamą. Nagle usłyszała trzask. Nie zważając na bliźniaków odwróciła się gwałtownie. Po raz kolejny zdradziła ich obecność. Ujrzała przed sobą dziwny, ciemny kształt. Coś sapało i bardzo szybko zbliżało się do nich. Krzyknęła. Zaczęła biec na oślep.
- Hermiona! Hermiona, stój! - gdzieś w oddali słyszała głosy bliźniaków, ale nie zważała na to. Wyciągnęła różdżkę, mruknęła "Lumos" i rozejrzała się. Nikogo nie było. Wnet coś złapało ją w pasie. Zaczęła się szamotać i piszczeć.
- Cholibka, spokojnie.
Otworzyła oczy i spojrzała w górę. Hagrid.
___________________________________
- Jak mogliście wymknąć się w nocy do Zakazanego Lasu?! Po co wam to było?! Po co?! I jeszcze ty Hermiono?! - McGonagall dostała szału. Bliźniacy stali z obrażonymi minami i spuszczonym wzrokiem w ziemię. - Jak wy wyglądacie! Brudni, liście we włosach, gałęzie! To nie jest gryfońska postawa!
Dziewczyna stała patrząc się na wrzeszczącą profesorkę, na Freda i Georga z twarzami jak u zbitych psów i uśmiechnęła się. "Wreszcie Hogwart..." - pomyślała.
~ Hermiona .
Naprawdę? No nie. Dumbledore i normalna przemowa? Coś mi się tu nie kalkuluje xD
OdpowiedzUsuńWiesz.. Nie wiedziałam, że Hermiona boi się jakiś dziwnych kształtów.
No i masz... Teraz to jestem ciekawa jak nie wiem. Po co bliźniacy szli do Zakazanego Lasu?
Wszystko w następnym rozdziale, zapraszam jutro :D
UsuńNo ty! Teraz się na religii skupić nie będę mogła! Cały czas tylko myśleć o Zakazanym Lesie będę!
UsuńHaha :D Tak jak o Snape'ie (jak to się pisze - Snapie ? xd) ? xD Nie moja wina, że ty nie umiesz skupić się na lekcjach ♥ ;D xd
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo właśnie Dumbledore i normalna przemowa,a do tego krótka? Dziwne!
OdpowiedzUsuńAle i tak baardzo ciekawe! Cholibka, gdzie następny rozdział?
Teraz muszę dodać Cię do obserwowanych, bo nie wytrzymam z ciekawości!
A na marginesie zapraszam do mnie, może spodoba Ci się mój blog!
Pozdrawiam!
no! zaczyna się super :) dziękuje za komentarz na moim blogu. Zrobiło mi się miło jak go czytałam :)jestem ciekawa dalszej części :)
OdpowiedzUsuńi może zrób małą poprawkę, bo to powinien być pierwszy rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękuję - zrobione ;]
Usuńspoko historia zapraszam do siebie!! :> http://dumbledorehistory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńo i przy okazji nie było jakiś rażących błędów!
uhuhu.. Widzę, że długa lektura przede mną :D i chyba nawet polubię Hermionę :D Lubię to!
OdpowiedzUsuńI oczywiście zapraszam do mnie http://lunalevin.blog.pl/ <3
fajne, fajne :D zapraszam do siebie, też hogwarckie :D
OdpowiedzUsuńiloveyou-kedavra.blogspot.com
Rozwaliłaś mnie tym biciem się po twarzy w pociągu xDDD
OdpowiedzUsuńDzięki xD
UsuńMiło, że zostawiłaś komentarz, mimo że ten rozdział dodawałam prawie rok temu :O Przynajmniej wiem, że ktoś to jeszcze czyta :P
Hej! Tak mam zapłon!
OdpowiedzUsuńZaczynam teraz, i skończe jeszcze dziś. Wiem, że juz skończyłas tego bloga, ale nie zaszkodzi czytać. Nie sądzisz?
Skomentuje notki: ostatnią i te, które mnie rozwalą :D
~Rain (Paulina.M)
A potem na twojego drugiego bloga!
Clar kazała mi zacząć to czytać xD
OdpowiedzUsuńZobaczymy, co tego wyjdzie.
W każdym razie, wyłapałam kilka błędów (uwielbiam je wytykać ;c).
Po pierwsze, dlaczego ktokolwiek, kto zna bliźniaków, miałby dziwić się temu, że jeden z nich do niego mrugnął? Po drugie Hermiona zachowałaby zimną krew, a nie demaskowała misję niepotrzebną paniką. I po trzecie, ale to już raczej do komantujących: Dumbel zawsze przed ucztą mówił króciutko, ale po uczcie omawiał ważne kwestie. Więc jego przemowa tutaj nie jest niczym nadzwyczajnym ;)