czwartek, 4 października 2012

III ~ "Pokazałam mu, że z Hermioną Granger się nie zadziera"

Cześć :D Ojejku obiecałam, że ten rozdział będzie dłuższy, ale coś mi nie wyszło ;p. Nie obiecuję rewelacji, ale mimo przeziębienia postanowiłam to napisać. Weźcie to pod uwagę podczas oceny :D Rozdział dla wszystkich czytelników, a w szczególności dla Kamili M., która zmotywowała mnie żeby jednak coś dzisiaj nabazgrać ;p Od razu mówię, że to opowiadanie jest inne niż wszystkie. Trzymajcie nerwy na wodzy, wszystko wyjaśni się jutro w części czwartej ;p Dziękuję za komentarze ♥


III ~ Pokazałam mu, że z Hermioną Granger się nie zadziera...


- Fred, wstawaj! Fred... Fred!
- Co jest? - mruknął odwracając się tyłem.
- Sobota - zaśmiał się George.
- Daj mi spać!
- Jak sobie chcesz... Aquamenti!
Bliźniak podskoczył. Przetarł twarz rogiem kołdry i zmierzył brata morderczym spojrzeniem. W kącie pokoju Lee spadł z krzesła. Z naburmuszoną miną bliźniak ruszył w stronę łazienki. Po ubraniu się zszedł wraz z przyjaciółmi do Wielkiej Sali na śniadanie. Z ponurą miną zaczął dłubać widelcem w naleśniku.
- Co jest, braciszku? Jedz! Czeka nas dziś sporo pracy!
- Jutro śpij lepiej w stroju kąpielowym, dobrze ci radzę. - odburknął.
Do sali weszła Ginny wraz z Hermioną, Harrym i Ronem.
- Dzień Dobry! - krzyknęła i zajęła miejsce obok brata.
- Bry... - mruknął Fred.
- Oooo, ktoś wstał dziś z łóżka lewą nogą? - uśmiechnęła się Hermiona.
- Nigdy nie chciej mieć rodzeństwa...
- Mi to mówisz? - Gin i Ron spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać.
Wszyscy oprócz bliźniaka mieli tego ranka dobry humor. Pierwszy tydzień w Hogwarcie zleciał im wesoło, pomijając ten jeden szlaban od McGonagall polegający na polerowaniu zbroi pod okiem Filcha. Całą gromadą wybrali się nad jeziorko. Rozsiedli się pod rozłożystym drzewem i wrzucali kamienie do wody. Herma wyczarowała stado ptaszków, które krążyło nad ich głowami. Nie zapomniała jeszcze o eliksirze i o tym co powiedział Fred. Poleciła wywar Lavender, która podekscytowana pobiegła do bliźniaków i zamówiła trzy fiolki. Rudzielec siedział na przeciw niej i wgapiał się w trawę. Spojrzał kątem oka na szatynkę, która uśmiechnęła się i odwróciła wzrok w stronę zamku. Nigdy wcześniej nie patrzył na Hermionę w taki sposób. Pierwszy raz zobaczył jakie ma piękne, puszyste włosy. Gdy tak siedzieli do głowy wpadł mu pewien plan.
- Zgłoś się! - namawiał ją, gdy tego samego dnia siedzieli sami w pokoju wspólnym.
- Błagam cię! Ja i miotła. Pozwól, że się zaśmieję.
- To nic strasznego!
- Boję się latać!
- Nauczę cię. - uśmiechnął się.
- Wyobrażasz sobie mnie grającą w quidditcha?
- Tak szczerze to nie, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
- Nie dam rady, mam lęk wysokości.
- No weź, nie bądź taka! Jutro o 12:00 na boisku.
- Chyba śnisz.
- I to w dodatku na jawie. - mrugnął do niej i czym prędzej wbiegł po schodach do dormitorium. 
Ona i miotła? 
Następnego ranka obudziła się niewyspana. Niedziela nie należała do jej ulubionych dni tygodnia. Ubrała się, rozpyliła w okół siebie trochę truskawkowych perfum i zeszła na śniadanie. Minęła Freda, który wyszczerzył zęby i mruknął "dwunasta". Później George'a w mokrej piżamie, a na końcu Ginny, którą pociągnęła za sobą. 
- Co się stało? - uśmiechnęła się.
- Twój brat chce żebym grała w quidditcha.
- Ron?! - zdziwiła się.
- Nie, drugi brat.
- Percy?!
- Oszalałaś, mówię o Fredzie.
- Aaaa, to było do przewidzenia.
- Co?
- Nie widziałaś jak się wczoraj na ciebie gapił? - Hermiona zarumieniła się. Słyszała już kilka razy, że jest ładna, ale nikt się jeszcze na nią nie "gapił". Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie. W samo południe stała już na boisku. Z szatni wybiegł ku niej Freddie.
- Jednak jesteś! - wyszczerzył zęby.
- Powiedzieć ci, że nie chcę latać.
- Ale to jest mega frajda!
- Chyba dla ciebie...
- No! - widząc minę dziewczyny dodał - Daj mi rękę.
- Po co?
- WSIADAJ NA MIOTŁĘ .
Czarodziejka krzyknęła "w górę!" i w kilka chwil znalazła się na kiju.
- Dobrze, teraz delikatnie odbij się stopami od ziemi.
- Oszalałeś?! Chyba masz gorączkę, polecę po panią Pomfrey.
- Widzisz, ty chcesz latać!
- Zaraz dostaniesz tłuczkiem! Nie... Nie komentuj. - dodała widząc jego minę.
Po długim czasie i namowach, Fred znalazł się na drugiej miotle obok.
- Mogę cię ubezpieczać. Podaj mi dłoń.
- Dam sobie radę. - wzbiła się w powietrze. 
Rzeczywiście nie było to takie okropne jak mogło się jej wydawać. Leciała, czuła jak wiatr rozwiewa jej włosy. Uśmiechnęła się. Naprawdę to robi. Lata! I to sama!
- Hermiona uważaj! 
Niecałe kilka stóp pod nią banda Ślizgonów, która wkradła się na boisko zaczęła rzucać w nią łajnobombami.
- Malfoy... - mruknął Fred i natychmiast podleciał do blondyna.
Uderzył w jego miotłę.
- Leć stąd albo inaczej porozmawiamy.
- Ojejku biedny Weasley mi grozi. Ciekawe czy ta twoja miotełka do kurzu zniesie kilka uderzeń moich Nimbusów. Do roboty Slytherin!
Hermiona nie wiedziała co się z nią dzieje. W ciągu kilku sekund podjęła ryzyko. Zaczęła pikować prosto na Dracona. 

* * *

- Wszystko dobrze? - Hermiona siedziała na krześle w skrzydle szpitalnym. Poobijany Fred uśmiechał się do niej spod kilku bandaży.
- Jak najbardziej.
- Masz wzorową opiekę - uśmiechnęła się.
- I mam ciebie.
Dziewczyna spuściła wzrok.
- To przeze mnie tu jesteś.
- Nawet tak nie mów. Uratowałaś mi skórę. To przeze mnie znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Ale szczere powiem : zdałaś test.
- Na co?
- Na szukającego. - uśmiechnął się.
- Haha, niby jak?
- Wybiłaś Malfoyowi kilka zębów, po czym złapałaś je z pięciu stóp i zaczęłaś rzucać nimi w całą resztę. Ja bym się bał konsekwencji...
- Co tam konsekwencje pokazałam mu, że z Hermioną Granger się nie zadziera. Może jakbym mu powyrywała te tlenione kudełki to Moody by się ucieszył. 
Fred zaczął się śmiać. Hermiona złapała go za rękę. 
- Nie martw się, wyzdrowiejesz.
- Oby.
Na salę weszli Harry i Ron.
- A wy znowu razem? - mruknął rudzielec i zmierzył spojrzeniem trzymających się za dłoń Gryfonów. 
Zerknął wymownie na Harry'ego, który wzruszył tylko ramionami. Wycofali się czym prędzej.
- O co mu chodzi? - mruknęła dziewczyna.
- Ja chyba wiem...

~ Hermiona  :D

7 komentarzy:

  1. ojejku! kocham Cię za ten rozdział po prostu! jest mega! ja jestem w trakcie pisania 10 rozdziału na fremione-story :) a tak btw. dzisiaj... dodam, że w końcu napisałam 12 rozdział na www.fremionestory.blogspot.com - zapraszam :) a co do twojego bloga, ja już chcę następny rozdział! Hermiona będzie szukającą? no to będzie ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie! Nareszcie Hermiona dokopała temu głupkowi!
    Już dawno ktoś powinien dać mu nauczkę. A Fred coraz bardziej pokazuje, że zależy mu na Hermionie! :)

    Wyzdrowiej szybko, żeby były lepsze rozdziały! :D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne, tylko czekałam na następny rozdział i ...pamparapam...!
    JEST !
    Bardzo fajny zgadzam się z Nessie dostał nauczkę ;D Powodzenia ! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zepsułaś mi wizje! Hermiona i miotła? Nie.... To nie możliwe! Tym bardziej szukająca? O Merlinie...
    Rozdział super. Czekam na kolejny ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że wam się podoba ^^ Lubię szokować ludzi ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Love it! kocham czytać Twoje opowiadanie :D mam zamiar dzisiaj przeczytać całość :D <3

    OdpowiedzUsuń
  7. No i wracam na Twojego bloga :) Czytałam już raz to opowiadanie jakoś rok temu i byłam zachwycona. Jesteś wspaniała! :D

    OdpowiedzUsuń