V ~ "Po prostu strzeliła mu (mówiąc potocznie) w tę jego pryszczatą facjatkę z liścia..."
- Harry ?!
Hermiona była wstrząśnięta. Sama nie do końca wiedziała co myśleć o tej całej sytuacji. Jej najlepszy przyjaciel... Nie, to było nie do pomyślenia. A Ron? Co Ronowi do tego?! Jeśli byłoby prawdą, że Potter darzył ją uczuciem dlaczego tak zareagował rudzielec? Po tym stwierdzeniu coś się w niej zagotowało.
- Jak... Jak śmiałeś tak po prostu wtrącać się w moje życie - BEZ POWODU?! - dwóm ostatnim słowom towarzyszył bardzo dobrze wymierzony cios w policzek.
Czarodziejka nie zwracała uwagi na pozostałych Gryfonów, którzy powybiegali ze swoich dormitoriów lub wracając z lekcji na przerwę przełazili przez dziurę pod portretem. Ginny stała obok nich wszystkich nie wiedząc co zrobić. Dotknęła delikatnie ramienia przyjaciółki. Czerwony Weasley wybiegł z pomieszczenia potrącając po drodze przerażonych pierwszaków. Rudowłosa wcale nie wyglądała na zadowoloną takim obrotem sprawy.
- Miona, wszystko gra?
- Tak, jasne. Pójdę... do siebie.
Tak naprawdę nic nie było jasne. Rozbolała ją głowa. Pierwszy raz nie miała ochoty iść na lekcje. Wbiegła po schodach na górę i ruszyła w kierunku dormitorium. Stanęła w łazience i przemyła twarz wodą. Oparła się głową o ścianę i zamknęła oczy.
Z punktu widzenia Ginny .
Hermiona po prostu strzeliła mu (mówiąc potocznie) w tę jego pryszczatą facjatkę z liścia. Rudowłosa doskonale wiedziała co czarodziejka czuje. Sama miała ochotę przyłożyć temu świrowi w dziób. Opanowała emocje i spokojnym głosem szepnęła do przyjaciółki :
- Miona, wszystko gra?
- Tak, jasne. Pójdę... do siebie.
Ginny długo patrzyła za oddalającą się dziewczyną. Wreszcie podeszła do stolika, przy którym siedział czarnowłosy gryfon - jako jedyny milczący przez tą całą kłótnię. Spoglądała raz po raz na jego niezmienną, zamyśloną twarz.
- Czego ty tam szukasz w tym wypracowaniu z eliksirów? - uśmiechnęła się.
Harry podniósł wzrok na dziewczynę i spojrzał na nią z czułością. Widać było, że jest jej wdzięczny za brak wrzasków. Czuł się z tym jednak widocznie nieswojo...
- Tak mi strasznie głupio... - złapał się za głowę.
- Nie przejmuj się, każdy może się zakochać. - mruknęła siadając.
- Ja się w niej wcale nie zakochałem.
- Nie rozumiem... - Córka Weasley'ów poruszyła się niespokojnie na miejscu.
- Nabąknąłem coś Ronowi, że Hermiona ładnie wygląda, a ten od razu zaczął sobie wymyślać jakieś niestworzone historie. Próbowałem do niego dotrzeć, ale ten chyba traktuje ją jak młodszą siostrę. Nic nie można mu powiedzieć! Teraz Hermiona jest na mnie obrażona. Może nie powinienem czuć takiej satysfakcji, ale cieszę się, że mu się dostało.
Gin popatrzyła na niego przez chwilę i zaczęła się śmiać.
- A Tobie o co chodzi? - rzekł próbując nadal być wkurzony, ale widać było, że mu się to nie udaje.
Rudowłosa miała tak zaraźliwy śmiech, że chyba nawet dementor by uległ. Obydwoje siedzieli tak do końca godziny lekcyjnej. Dlaczego wszyscy mieli wtedy przerwę - cóż, pytajcie Dumbledore'a :)
Z punktu widzenia Hermiony .
Wyszła z sypialni pod koniec przerwy. Spakowała podręczniki do transmutacji, prysnęła się truskawkową mgiełką i rozczesała włosy. Przez całą godzinę leżała sama w pustym pomieszczeniu. Lavender i Parvati biegały pewnie za starszymi chłopakami gdzieś po korytarzu. Czarodziejka zebrała się w garść - nie może pozwolić by jacyś chłopcy odciągnęli ją od jej głównego celu - ukończyć szkołę z wybitnymi wynikami. Uniosła głowę w górę i zeszła po schodach. Już na samą myśl o spotkaniu z Ronem skręcało jej kiszki. Ścisnęła z żalu swoją torbę i wyszła z pokoju wspólnego nie oglądając się.
- Mogłabyś patrzeć jak chodzisz? - syknął Draco wpadając na gryfonkę przed salą.
- Mógłbyś nie pluć jak mówisz? - odgryzła się.
- Powinnaś czuć się zaszczycona, że masz choć tyle DNA czystej krwi czarodzieja, brudna szlamo.
- Odszczekaj to.
- Bo co?
- Bo tym razem stracisz nie tylko ząbki. - uśmiechnęła się.
- Co się tutaj dzieje? Panie Malfoy proszę iść na lekcje, Panno Granger, do sali... do sali... - McGonagall szybko złagodziła sytuację. Ślizgon wymruczał jeszcze coś o tym, że Hermiona mu kiedyś zapłaci, ale ta go już nie słuchała. Przed oczami miała tylko kępkę rudych włosów kołyszącą się obok Deana Thomasa. Potter na swoim stałym miejscu wyczekiwał jej przyjścia. Usiadła gdzieś w kącie nie mając najmniejszej ochoty na spotkanie, któregokolwiek z nich. Nie mogła się na niczym skupić. Przez całą lekcje udało jej się zmienić szczura w pióro i na odwrót. Z małym wyjątkiem, że przedmiot do pisania piszczał, gdy próbowało się go dotknąć. Chciała by ta lekcja się skończyła, by ten dzień się już skończył, by mogła w końcu odpocząć. I wreszcie upragniony koniec zajęć. Wstała i szybko pozbierała swoje rzeczy. Nie miała ochoty na spotkanie z nikim. Z nikim oprócz...
- Fred! - na widok wysokiej sylwetki idącej w jej kierunku wszystko nagle się zmieniło.
Podbiegła do chłopaka zarzucając mu ręce na szyję. Po kilku sekundach zorientowała się co zrobiła, więc szybko wypuściła z objęć bliźniaka cała płonąc na twarzy. Chłopak uśmiechnął się wesoło.
- Jak leci ci dzień?
- Paskudnie... - westchnęła.
- Co się stało?
- Wszystko i nic.
- To znaczy...?
- Czy musisz zadawać tyle pytań?
- A zadaję?
Szatynka szturchnęła go torbą.
- Tak, zadajesz. - uśmiechnęła się. - Mam dziś tyle problemów, nic się nie układa.
- Opowiedz mi wszystko.
- Nie mam czasu.
- Zawsze można go znaleźć...
- Co to znaczy?
Fred uśmiechnął się przebiegle. Niecałe kilkanaście minut potem siedzieli już na błoniach pod rozłożystym dębem. Dziewczyna cała roztrzęsiona rozglądała się nerwowo.
- Pierwsze wagary? - wyszczerzył zęby.
- Sprowadzasz mnie na złą drogę.
- Przeżyję. - wpatrywał się w nią przez kilka chwil. - Masz zamiar trząść się tak jak tchórzofretka przez cały czas?
Spojrzała na niego wzrokiem "haha, bardzo śmieszne" i kiwnęła głową.
- Chodź tutaj!
- Co? Nie!
Fred złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Oparła mu głowę na kolanach.
- Spójrz w niebo przez gałęzie drzew... Pomyśl o czymś przyjemnym... Zamknij oczy... Dobrze. Wsłuchaj się w szum wiatru... - głaskał ją delikatnie po głowie.
Hermiona zrobiła wszystko co kazał jej rudzielec. Czuła się przy nim bezpiecznie i zadziwiająco cudownie. Odpłynęła na dobre kilka chwil... Zapomniała o problemach... Bardzo chciała żeby ta chwila trwała tak wiecznie i wiecznie... Niestety nie mogła.
~ Hermiona.
Dziś miałam wenę*.* Proszę o szczerość ;)
Hermiona była wstrząśnięta. Sama nie do końca wiedziała co myśleć o tej całej sytuacji. Jej najlepszy przyjaciel... Nie, to było nie do pomyślenia. A Ron? Co Ronowi do tego?! Jeśli byłoby prawdą, że Potter darzył ją uczuciem dlaczego tak zareagował rudzielec? Po tym stwierdzeniu coś się w niej zagotowało.
- Jak... Jak śmiałeś tak po prostu wtrącać się w moje życie - BEZ POWODU?! - dwóm ostatnim słowom towarzyszył bardzo dobrze wymierzony cios w policzek.
Czarodziejka nie zwracała uwagi na pozostałych Gryfonów, którzy powybiegali ze swoich dormitoriów lub wracając z lekcji na przerwę przełazili przez dziurę pod portretem. Ginny stała obok nich wszystkich nie wiedząc co zrobić. Dotknęła delikatnie ramienia przyjaciółki. Czerwony Weasley wybiegł z pomieszczenia potrącając po drodze przerażonych pierwszaków. Rudowłosa wcale nie wyglądała na zadowoloną takim obrotem sprawy.
- Miona, wszystko gra?
- Tak, jasne. Pójdę... do siebie.
Tak naprawdę nic nie było jasne. Rozbolała ją głowa. Pierwszy raz nie miała ochoty iść na lekcje. Wbiegła po schodach na górę i ruszyła w kierunku dormitorium. Stanęła w łazience i przemyła twarz wodą. Oparła się głową o ścianę i zamknęła oczy.
Z punktu widzenia Ginny .
Hermiona po prostu strzeliła mu (mówiąc potocznie) w tę jego pryszczatą facjatkę z liścia. Rudowłosa doskonale wiedziała co czarodziejka czuje. Sama miała ochotę przyłożyć temu świrowi w dziób. Opanowała emocje i spokojnym głosem szepnęła do przyjaciółki :
- Miona, wszystko gra?
- Tak, jasne. Pójdę... do siebie.
Ginny długo patrzyła za oddalającą się dziewczyną. Wreszcie podeszła do stolika, przy którym siedział czarnowłosy gryfon - jako jedyny milczący przez tą całą kłótnię. Spoglądała raz po raz na jego niezmienną, zamyśloną twarz.
- Czego ty tam szukasz w tym wypracowaniu z eliksirów? - uśmiechnęła się.
Harry podniósł wzrok na dziewczynę i spojrzał na nią z czułością. Widać było, że jest jej wdzięczny za brak wrzasków. Czuł się z tym jednak widocznie nieswojo...
- Tak mi strasznie głupio... - złapał się za głowę.
- Nie przejmuj się, każdy może się zakochać. - mruknęła siadając.
- Ja się w niej wcale nie zakochałem.
- Nie rozumiem... - Córka Weasley'ów poruszyła się niespokojnie na miejscu.
- Nabąknąłem coś Ronowi, że Hermiona ładnie wygląda, a ten od razu zaczął sobie wymyślać jakieś niestworzone historie. Próbowałem do niego dotrzeć, ale ten chyba traktuje ją jak młodszą siostrę. Nic nie można mu powiedzieć! Teraz Hermiona jest na mnie obrażona. Może nie powinienem czuć takiej satysfakcji, ale cieszę się, że mu się dostało.
Gin popatrzyła na niego przez chwilę i zaczęła się śmiać.
- A Tobie o co chodzi? - rzekł próbując nadal być wkurzony, ale widać było, że mu się to nie udaje.
Rudowłosa miała tak zaraźliwy śmiech, że chyba nawet dementor by uległ. Obydwoje siedzieli tak do końca godziny lekcyjnej. Dlaczego wszyscy mieli wtedy przerwę - cóż, pytajcie Dumbledore'a :)
Z punktu widzenia Hermiony .
Wyszła z sypialni pod koniec przerwy. Spakowała podręczniki do transmutacji, prysnęła się truskawkową mgiełką i rozczesała włosy. Przez całą godzinę leżała sama w pustym pomieszczeniu. Lavender i Parvati biegały pewnie za starszymi chłopakami gdzieś po korytarzu. Czarodziejka zebrała się w garść - nie może pozwolić by jacyś chłopcy odciągnęli ją od jej głównego celu - ukończyć szkołę z wybitnymi wynikami. Uniosła głowę w górę i zeszła po schodach. Już na samą myśl o spotkaniu z Ronem skręcało jej kiszki. Ścisnęła z żalu swoją torbę i wyszła z pokoju wspólnego nie oglądając się.
- Mogłabyś patrzeć jak chodzisz? - syknął Draco wpadając na gryfonkę przed salą.
- Mógłbyś nie pluć jak mówisz? - odgryzła się.
- Powinnaś czuć się zaszczycona, że masz choć tyle DNA czystej krwi czarodzieja, brudna szlamo.
- Odszczekaj to.
- Bo co?
- Bo tym razem stracisz nie tylko ząbki. - uśmiechnęła się.
- Co się tutaj dzieje? Panie Malfoy proszę iść na lekcje, Panno Granger, do sali... do sali... - McGonagall szybko złagodziła sytuację. Ślizgon wymruczał jeszcze coś o tym, że Hermiona mu kiedyś zapłaci, ale ta go już nie słuchała. Przed oczami miała tylko kępkę rudych włosów kołyszącą się obok Deana Thomasa. Potter na swoim stałym miejscu wyczekiwał jej przyjścia. Usiadła gdzieś w kącie nie mając najmniejszej ochoty na spotkanie, któregokolwiek z nich. Nie mogła się na niczym skupić. Przez całą lekcje udało jej się zmienić szczura w pióro i na odwrót. Z małym wyjątkiem, że przedmiot do pisania piszczał, gdy próbowało się go dotknąć. Chciała by ta lekcja się skończyła, by ten dzień się już skończył, by mogła w końcu odpocząć. I wreszcie upragniony koniec zajęć. Wstała i szybko pozbierała swoje rzeczy. Nie miała ochoty na spotkanie z nikim. Z nikim oprócz...
- Fred! - na widok wysokiej sylwetki idącej w jej kierunku wszystko nagle się zmieniło.
Podbiegła do chłopaka zarzucając mu ręce na szyję. Po kilku sekundach zorientowała się co zrobiła, więc szybko wypuściła z objęć bliźniaka cała płonąc na twarzy. Chłopak uśmiechnął się wesoło.
- Jak leci ci dzień?
- Paskudnie... - westchnęła.
- Co się stało?
- Wszystko i nic.
- To znaczy...?
- Czy musisz zadawać tyle pytań?
- A zadaję?
Szatynka szturchnęła go torbą.
- Tak, zadajesz. - uśmiechnęła się. - Mam dziś tyle problemów, nic się nie układa.
- Opowiedz mi wszystko.
- Nie mam czasu.
- Zawsze można go znaleźć...
- Co to znaczy?
Fred uśmiechnął się przebiegle. Niecałe kilkanaście minut potem siedzieli już na błoniach pod rozłożystym dębem. Dziewczyna cała roztrzęsiona rozglądała się nerwowo.
- Pierwsze wagary? - wyszczerzył zęby.
- Sprowadzasz mnie na złą drogę.
- Przeżyję. - wpatrywał się w nią przez kilka chwil. - Masz zamiar trząść się tak jak tchórzofretka przez cały czas?
Spojrzała na niego wzrokiem "haha, bardzo śmieszne" i kiwnęła głową.
- Chodź tutaj!
- Co? Nie!
Fred złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Oparła mu głowę na kolanach.
- Spójrz w niebo przez gałęzie drzew... Pomyśl o czymś przyjemnym... Zamknij oczy... Dobrze. Wsłuchaj się w szum wiatru... - głaskał ją delikatnie po głowie.
Hermiona zrobiła wszystko co kazał jej rudzielec. Czuła się przy nim bezpiecznie i zadziwiająco cudownie. Odpłynęła na dobre kilka chwil... Zapomniała o problemach... Bardzo chciała żeby ta chwila trwała tak wiecznie i wiecznie... Niestety nie mogła.
~ Hermiona.
Dziś miałam wenę*.* Proszę o szczerość ;)
subcio zapraszam do mnie za 20 min kończe rozdział 5 i będzie gotów do przeczytania dumbledorehistory.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSłodko! A oczywiście głupi Ron wszystko zmyślił! Biedny Harry, biedna Hermiona... A wszystko przez Ronalda! Z resztą nigdy go nie lubiłam.
OdpowiedzUsuńA tak to rozdział mi się podobał.
Pozdrawiam!
N.
Dlaczego nie mogła? Dlaczego ta chwila nie mogła trwać w nieskończone ? Znowu trzymasz w napięciu! CO ty tam kombinujesz!? McGonagall wyjdzie i da im szlaban za wagary? Nie... to nie w twoim stylu... Co ty tam kombinujesz?
OdpowiedzUsuńps. A tak w ogóle to wiesz, że to moje pierwsze Fremione? Jeszcze nigdy nie czytałam...
Cieszę się, że trafiłaś akurat na moje ^^ Lubię trzymać ludzi w napięciu ;pp
UsuńTeż się cieszę ^^ Zauważyłam, że lubisz... xd
OdpowiedzUsuńSłodko ^^ ,to moje pierwsze Fremione ,dzisiaj "wpadłam" na to opo i już się zakochałam. Ron zawsze musi w czymś namieszać. Już czekam na kolejne notki.
OdpowiedzUsuńps. Jakbyś była zainteresowana to zapraszam na mojego bloga http://anewgenerationofhogwarts.blogspot.com/ ;)
Oczywiście, że zajrzę i na pewno skomentuję :)) Cieszę się, że spodobało ci się to co napisałam :D
UsuńBardzo ciekawa historia ;)Jestem ciekawa części dalszej ;D Tak ogólnie to Fremione to -> Paulina :DD Dziękuję za dedyk ;) Bardzo mi miło :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na www.niesamowitelosy.blogspot.com na Fremione , www.dramioneforever.blogspot.com na Dramione oraz na mix tego i tego www.hermione-fred-draco.blogspot.com <3
Pozdrawiam ;*
Hej tu znowu ja :> Hermiono nowy rozdział już jest :) i mogłabyś mi podać swoje gg ? to w razie czego ci napiszę z nowym rozdziałem :*p
OdpowiedzUsuńuu. Hermiona i jej pierwsze wagary :3 spodobała mi się bardzo wymiana zdań między Hermioną i Draco :D dziękuje za dedykację :* z niecierpliwością czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńWszystko i nic. Krótko i na temat: Jak zawsze super. :3
OdpowiedzUsuń<3 kocham!!!
OdpowiedzUsuń