XVII ~ "Okularnik ma rację, dawno nie natarłem nikomu twarzy śniegiem"
- GINNY! - nastolatka krzyknęła i rzuciła się na przyjaciółkę tym samym zrzucając ją z łóżka. Obie wstały trzęsąc się ze śmiechu i piszcząc z radości.
- Ooo, Hermiona... - westchnęła nastolatka wtulając się w szatynkę.
- A gdzie "Ooo, Fred"? - zapytał bliźniak udając urazę.
- Ooo, Fred! - zaśmiała się skacząc brata.
Złapał ją i zaczął nią kręcić.
- Panie Weasley! Panie Weasley!! PANIE WEASLEY! - przerażona pielęgniarka podbiegła prędko do rodzeństwa i rozdzieliła uradowana dwójkę. - Pacjentka musi odpoczywać!
- Daj spokój Poppy... -- mruknęła McGonagall - Tak długo się nie widzieli.
Pani Pomfrey pokręciła z dezaprobatą głową i oddaliła się mrucząc coś pod nosem. Uczniowie wymienili wdzięczne spojrzenia z Minervą i wrócili do uścisków.
- Pani profesor... A tak właściwie, to gdzie reszta Weasley'ów? - zapytała nieśmiało Hermiona.
Nauczycielka westchnęła cicho.
- Nie ma ich tutaj...
- Dlaczego?
- Tylko wy wiecie o naszych planach... I musimy z wami porozmawiać. Ginny się zgodziła jak i jej mama...
- Że co?! Ginny... - warknął Fred w stronę rudowłosej.
- Za tydzień nasze plany wchodzą w życie... Chociaż mnie też się to wcale nie uśmiecha. - westchnęła
- To niech pani coś zrobi!
- Spokojnie, młodzieńcze... Myśli pan, że nie próbowałam, panie W ? Oni są uparci jak osły... Jak kozły... Jak surykatki!
- Ekhem... Surykatki? - wtrąciła Hermiona.
- Nieważne! Chodzi mi o to, że nie da się ich w żaden sposób przekonać... Jakby od tego zależał los całego świata. - mruknęła.
Spojrzeli z żalem na Ginevrę. Dlaczego się zgodziła? Dlaczego nie zaprzeczyła? Dlaczego nie poprosiła o zmianę? Szatynka usiadła na łóżku obok przyjaciółki.
- Zmieńmy temat, okej? Słyszałam, że przygotowania do balu już trwają! - pisnęła.
- Aaa... Ukhm.. No właśnie, bo ten...
- Wiem, że Jeremy mnie olał. - westchnęła - No, ale przynajmniej ty będziesz się dobrze bawić. - uśmiechnęła się. - Z kim idziesz?
- Ja.. No... Ten... - spojrzała na bliźniaka. - Z nikim. - odparła szczerze.
- Jeszcze... - trzynastolatka uniosła brwi.
Rozmawiali długo. Następnego ranka rudowłosa miała wyjść ze skrzydła.
- No dobra, słoneczka młoda musi odpocząć. - pielęgniarka poklepała parę po plecach i popchnęła w kierunku drzwi.
Chłopak zawrócił jednak gwałtownie i podbiegł do biurka.
- Mamo... - szepnął. - Co tu robisz razem z Tonks?
- Ech, tajemnica wagi państwowej... - uśmiechnęła się.
- Freddie, idziesz? - zawołała dziewczyna od wejścia.
- FREDDIE?! - Gin wytrzeszczyła oczy - Czy coś mnie ominęło?
- Eee... - Herma oblała się szkarłatnym rumieńcem i spojrzała w stronę pani Weasley - Ależ nic. - odparła i wyszła na korytarz.
Złapała się za głowę i zaśmiała się 'Freddie'... Właśnie wybiegł za nią na hol również czerwony jak burak, napęczniały jak balon, wybuchając donośnym rechotem... Tak zaraźliwym, że Snape by się uśmiechnął. Wyszczerzyli zęby, chwycili się za ręce i pobiegli w stronę Wielkiej Sali.
- Ach, gołąbeczki... - mruknęła Molly odchodząc od dziurki od klucza i zbliżając się do łóżka córki.
- To co, Nimfadoro? Zgadzasz się? - skończyła McGonagall.
Różowo-włosa wzdrygnęła się i spojrzała z wściekłością na profesorkę "Nie nazywaj mnie Nimfadorą!".
- Oczywiście... - odparła.
- Dziękujemy. Jesteś najlepszym metamorfomagiem jakiego znam! - Ginny przytuliła się do aurorki. - Cieszę się, że to ty będziesz mnie chronić podczas tej akcji...
Hermiona siedziała w pokoju wspólnym obwiązując szyję szalikiem.
- Nie jestem pewna, czy Poppy się zgodzi... - mruknęła.
- Daj spokój! - krzyknął Harry. - Ginny należy się trochę frajdy po tak długim pobycie w szpitalu.
- Okularnik ma rację, dawno nie natarłem nikomu twarzy śniegiem. - Fred wyszczerzył zęby.
Nastolatka pobiegła na górę i gwałtownie otworzyła drzwi do pokoju, w którym nocowała ruda. Siedziała na łóżku rozczesując długie do pasa włosy. Na widok przyjaciółki rozpromieniła się.
- A co ty... - przerwała bo dostała właśnie jasnozieloną kurtką po twarzy w wyniku czego sturlała się z łóżka. - No i znowu... - Jęknęła chwytając się za głowę.
- Ubieraj się! Idziemy!
- Ale dokąd?
- Nie gadaj tylko wkładaj! - rzuciła jej czapkę, rękawiczki i szal.
Skierowały się na błonia i stanęły na pustym polu.
- No i co my tu robimy...?
Odpowiedź nadeszła niezwykle szybko. Zaraz zza wielkiej zaspy wyskoczył czarnowłosy młodzieniec rzucając w czerwoną ogromną kulą śniegu. Rzucił się na nią wcierając biały puch w jej twarz. Hermiona nie mogła opanować się od głośnego wybuchu... Przerwanego nagłym pojawieniem się Freda z różdżką w dłoni.
- Nie waż się... - mruknęła przebierając szybko nogami.
Nie udało jej się uciec daleko. Chwilę później przewieszona przez ramię bliźniaka biegła w stronę góry śniegu.
- Puszczaj żyrafo! Puszczaj! - biła go po plecach.
- Żyrafo?! Przez chwilę myślałem żeby ci darować, no ale skoro tak...
- NIE!
Parę sekund potem leżała na białej poduszce przykryta wielką kołdrą. Wygrzebała się z lodu, ale pożałowała tego bo od razu stanęła pod ostrzałem.
- Fred, przestań! - krzyczała.
W tym samym czasie Ginny razem z Harrym okładali się śniegiem po głowach. Dziewczyna zbudowała miotłę i udała, że zrzuca mini-bomby na chłopaka, ten przewracał się i udawał, że spada. W ostatniej chwili Weasley złapała go za dłoń. Spojrzała w kierunku swojego brata i przyjaciółki.
- Taak, raczej na pewno coś mnie ominęło. - westchnęła cicho dając Potterowi buziaka w polik.
~ Hermiona .
Podoba się? :33 Mi chyba tak. Achhhh ♥ Taki wesoły ;p Dedyk dla Julii Sz. oraz ~ Miony ♥ Zachęcam do komentowania :D
- Pani profesor... A tak właściwie, to gdzie reszta Weasley'ów? - zapytała nieśmiało Hermiona.
Nauczycielka westchnęła cicho.
- Nie ma ich tutaj...
- Dlaczego?
- Tylko wy wiecie o naszych planach... I musimy z wami porozmawiać. Ginny się zgodziła jak i jej mama...
- Że co?! Ginny... - warknął Fred w stronę rudowłosej.
- Za tydzień nasze plany wchodzą w życie... Chociaż mnie też się to wcale nie uśmiecha. - westchnęła
- To niech pani coś zrobi!
- Spokojnie, młodzieńcze... Myśli pan, że nie próbowałam, panie W ? Oni są uparci jak osły... Jak kozły... Jak surykatki!
- Ekhem... Surykatki? - wtrąciła Hermiona.
- Nieważne! Chodzi mi o to, że nie da się ich w żaden sposób przekonać... Jakby od tego zależał los całego świata. - mruknęła.
Spojrzeli z żalem na Ginevrę. Dlaczego się zgodziła? Dlaczego nie zaprzeczyła? Dlaczego nie poprosiła o zmianę? Szatynka usiadła na łóżku obok przyjaciółki.
- Zmieńmy temat, okej? Słyszałam, że przygotowania do balu już trwają! - pisnęła.
- Aaa... Ukhm.. No właśnie, bo ten...
- Wiem, że Jeremy mnie olał. - westchnęła - No, ale przynajmniej ty będziesz się dobrze bawić. - uśmiechnęła się. - Z kim idziesz?
- Ja.. No... Ten... - spojrzała na bliźniaka. - Z nikim. - odparła szczerze.
- Jeszcze... - trzynastolatka uniosła brwi.
Rozmawiali długo. Następnego ranka rudowłosa miała wyjść ze skrzydła.
- No dobra, słoneczka młoda musi odpocząć. - pielęgniarka poklepała parę po plecach i popchnęła w kierunku drzwi.
Chłopak zawrócił jednak gwałtownie i podbiegł do biurka.
- Mamo... - szepnął. - Co tu robisz razem z Tonks?
- Ech, tajemnica wagi państwowej... - uśmiechnęła się.
- Freddie, idziesz? - zawołała dziewczyna od wejścia.
- FREDDIE?! - Gin wytrzeszczyła oczy - Czy coś mnie ominęło?
- Eee... - Herma oblała się szkarłatnym rumieńcem i spojrzała w stronę pani Weasley - Ależ nic. - odparła i wyszła na korytarz.
Złapała się za głowę i zaśmiała się 'Freddie'... Właśnie wybiegł za nią na hol również czerwony jak burak, napęczniały jak balon, wybuchając donośnym rechotem... Tak zaraźliwym, że Snape by się uśmiechnął. Wyszczerzyli zęby, chwycili się za ręce i pobiegli w stronę Wielkiej Sali.
- Ach, gołąbeczki... - mruknęła Molly odchodząc od dziurki od klucza i zbliżając się do łóżka córki.
- To co, Nimfadoro? Zgadzasz się? - skończyła McGonagall.
Różowo-włosa wzdrygnęła się i spojrzała z wściekłością na profesorkę "Nie nazywaj mnie Nimfadorą!".
- Oczywiście... - odparła.
- Dziękujemy. Jesteś najlepszym metamorfomagiem jakiego znam! - Ginny przytuliła się do aurorki. - Cieszę się, że to ty będziesz mnie chronić podczas tej akcji...
Hermiona siedziała w pokoju wspólnym obwiązując szyję szalikiem.
- Nie jestem pewna, czy Poppy się zgodzi... - mruknęła.
- Daj spokój! - krzyknął Harry. - Ginny należy się trochę frajdy po tak długim pobycie w szpitalu.
- Okularnik ma rację, dawno nie natarłem nikomu twarzy śniegiem. - Fred wyszczerzył zęby.
Nastolatka pobiegła na górę i gwałtownie otworzyła drzwi do pokoju, w którym nocowała ruda. Siedziała na łóżku rozczesując długie do pasa włosy. Na widok przyjaciółki rozpromieniła się.
- A co ty... - przerwała bo dostała właśnie jasnozieloną kurtką po twarzy w wyniku czego sturlała się z łóżka. - No i znowu... - Jęknęła chwytając się za głowę.
- Ubieraj się! Idziemy!
- Ale dokąd?
- Nie gadaj tylko wkładaj! - rzuciła jej czapkę, rękawiczki i szal.
Skierowały się na błonia i stanęły na pustym polu.
- No i co my tu robimy...?
Odpowiedź nadeszła niezwykle szybko. Zaraz zza wielkiej zaspy wyskoczył czarnowłosy młodzieniec rzucając w czerwoną ogromną kulą śniegu. Rzucił się na nią wcierając biały puch w jej twarz. Hermiona nie mogła opanować się od głośnego wybuchu... Przerwanego nagłym pojawieniem się Freda z różdżką w dłoni.
- Nie waż się... - mruknęła przebierając szybko nogami.
Nie udało jej się uciec daleko. Chwilę później przewieszona przez ramię bliźniaka biegła w stronę góry śniegu.
- Puszczaj żyrafo! Puszczaj! - biła go po plecach.
- Żyrafo?! Przez chwilę myślałem żeby ci darować, no ale skoro tak...
- NIE!
Parę sekund potem leżała na białej poduszce przykryta wielką kołdrą. Wygrzebała się z lodu, ale pożałowała tego bo od razu stanęła pod ostrzałem.
- Fred, przestań! - krzyczała.
W tym samym czasie Ginny razem z Harrym okładali się śniegiem po głowach. Dziewczyna zbudowała miotłę i udała, że zrzuca mini-bomby na chłopaka, ten przewracał się i udawał, że spada. W ostatniej chwili Weasley złapała go za dłoń. Spojrzała w kierunku swojego brata i przyjaciółki.
- Taak, raczej na pewno coś mnie ominęło. - westchnęła cicho dając Potterowi buziaka w polik.
~ Hermiona .
Podoba się? :33 Mi chyba tak. Achhhh ♥ Taki wesoły ;p Dedyk dla Julii Sz. oraz ~ Miony ♥ Zachęcam do komentowania :D
yey yey yey ! ŚŚŚŚNIEEEEGGGGGG ! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne <3 najlepsze to jak Ginny dostała kurtką po twarzy xD
~Miona
super rozdział czekam na następny ! Dodalam nowy rozdział....
OdpowiedzUsuńNo niee ,oni już mają bitwy na śnieżki a ja muszę czekać jeszcze kilka miesięcy xD. Notka jest boska. Fred zaprosi Hermi na bal tak? :> Czekam z niecierpliwością na nn i pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Po prostu scena z bitwą na śnieżki mnie rozwaliła! :)
OdpowiedzUsuńPięknie. Cód, miód i orzeszki ;)
Ale jeśli coś się stanie Ginny podczas tej akcji, to się obrażę!;)
To moja ulubiona bohaterka!
Pozdrawiam
Nessie :*
uwielbiam! normalnie cud miód i.... orzeszki :D scena z bitwą na śnieżki jest mega! od razu przywróciły wspomnienia :D ja chcę już zimę :D pisz szybko kolejny kochana :) i dziękuje za dedykację ;*
OdpowiedzUsuńaaa, kochana! rozdział cud miód i... orzeszki :D narobiłaś mi ochoty na bitwę na śnieżki! a muszę jeszcze na to poczekać :c i dziękuje bardzo za dedykację ;* i pisz szybko następny, no :D
OdpowiedzUsuńniesamowity! :*
OdpowiedzUsuńInny, ale mega pozytywny .! :D
OdpowiedzUsuńWspomniałaś o Severusie więc odpuszczam Ci, Draco ; *
Ale upierdliwie czekam na jego powrót <3
Chcemy więcej!! ♥♥
OdpowiedzUsuńDziewczyno, masz wielki talent!
Super blog! Zapraszam też do mnie: http://milosc-jak-plomyk.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmega :D nie mogę się oderwać :D wielbię,wielbię, wielbię :D
OdpowiedzUsuń